Rzadko kiedy grudzień jest na tyle sprzyjający, aby można było łowić drapieżniki z łodzi. W tym roku ze względu na pogodę sezon dość mocno się przedłużył. Jednym z tych którzy korzystają z aury łowiąc sandacze jest Stefan Nowacki -
O tej porze sandacze stoją dość głęboko. Najczęściej w dołach powyżej sześciu metrów i to co ciekawe nie ma znaczenia czy dno jest twarde, czy muliste. Oczywiście w obu
przypadkach trzeba łowić inaczej. Przy twardym dnie dobrze jest łowić ciężko - mówi Stefan Nowacki -
przy mulisty lepiej sięgnąć po delikatne kije i lekkie przynęty nie przekraczające masą 7 gramów. Także podczas ''zimowych ostatków'' łowię raczej prowadząc przynętę spokojnie. Brania są bardzo delikatne i trzeba sporej koncentracji by wyczuć i zaciąć sandacza. W tym okresie łowię na jeziorach - Jezierzyckim, oraz Wonieskim. Nie ma reguły, na wodą trzeba być na tyle często, by nie przegapić żerowania grudniowych sandaczy, które biorą o tej porze roku chimerycznie. Być może jeśli czas i pogoda pozwoli spróbuję jeszcze w tym roku złowić sobie wigilijnego sandacza - kończy Nowacki
Komentarze