Na naszym forum pojawił się link, który intryguje wędkarzy. Sprawa dotyczy wyborów i Krajowego Zjazdu Delegatów PZW. Otóż okazuje się, że Okręg PZW Poznań nie ma we władzach i organach ZG PZW ani jednego reprezentanta ! a jest jednym z największych okręgów w kraju. Jak już wiadomo wybrany został nowy prezes - Teodor Rudnik, który zapowiada zmiany w PZW , między innymi przywrócenie związku wędkarzom, opłatę krajową, zmianę związku na sportowy a nie stowarzyszenie.
Niestety wędkarzy z Okręgu PZW Poznań i byłego już niestety PZW Leszno nikt nie reprezentuje, ani we władzach, ani w żadnym z organów Zarządu Głównego w Warszawie. Dlaczego tak jest ? Mamy nadzieję, że poznańskie władze w jakiś sposób wyjaśnią wędkarzom ten stan rzeczy.
Co ciekawe w nowych władzach nie znaleźli się także przedstawiciele innego wielkiego okręgu - Okręgu Mazowieckiego. Czy jesteśmy świadkami rewolucji w PZW ?
Komentarze
To przecież Poznań zakazał używania wszelkich środków pływających w celach wędkarskich do końca maja. Na szczęście odwołał tą idiotyczną decyzję. Niemniej jednak wędkarze docenili ich "wysiłki" i nie wybrali do ZG.
Przecież inne okręgi (Legnica, Wrocław Piła itd.) też nie mają przedstawicieli. Prezes w wywiadzie mówił że jest przeciwny opłacie krajowej...
Autor świadomie czytających w błąd wprowadza.
Nowy prezes nie jest przeciwko opłacie krajowej, nie kłam, chyba, że nie oglądałeś ze zrozumieniem ( w linku jest cały wywiad). po prostu wymaga to dyskusji, pomysłu i opracowania. Nie ma w ZG PZW ''wielkiego Poznania'' i to jest hit! a przecież kupiliście już samochód by prezes sobie dojeżdżał do Wa-wy i to za nasze pieniądze. Dwa dyktatorskie okręgi poza władzami - wreszcie. Nie porównuj Legnicy, Piły i Wrocławia bo w porównaniu z Wa-wą i PO to maleństwa. Nie macie wpływu na to co będzie się działo w PZW i super, dość samowoli i lekceważenia wędkarzy !
Powiem tak jak Prezes, podpowiedz sposób na opłatę krajową, a będę jej zwolennikiem.
Więcej okręgów brak poza wymienionymi, a te dwa największe o których tak namiętnie piszesz, musiały nie spodziewać się takiej sytuacji, tylko to już pozakulisowe rozgrywki których można się domyślać.
Kiedyś też byłem zwolennikiem opłaty krajowej. Jeżdżąc do rodziny, znajomych czy służbowo można było zabrać z sobą wędkę żeby choć na 2 godzinki wyskoczyć powędkować. Teraz planując urlop, trzeba się zastanowić czy będzie gdzie, za ile można łowić i jak załatwić zezwolenie.
Jak już o Wrocławiu wspomniałeś, mają taki Mietków, dbają o niego, wprowadzają obostrzenia, robią krześliska i zarybiają, to wszystko po to żeby mieć "dla siebie" atrakcyjną rybną wodę pod nosem. No ale ta wodo notorycznie oblegana przez sąsiadów, którzy zbierają plony czyjegoś wysiłku i wywożą rybie mięsko. Oprócz sąsiadów przyjeżdżają też wędkarze z odległych okręgów korzystając z porozumienia, tylko ci przeważnie nie jadą dla mięsa, tylko dla hobby i emocji związanych z wędkarstwem, a dodatkowo zostawiają złotówki w sklepach, restauracjach, stacjach benzynowych,u właścicieli kwater itd.
Pół biedy kiedy sąsiedni okręg ma podobnie atrakcyjną wodę'y i bilans zysków-strat miedzy dwoma okręgami się równoważy; choć i wtedy ci społecznicy co są najbardziej zaangażowani w opiekę nad łowiskiem tak są w "D" kopani.
Opłata krajowa z zakazem zabierania ryb z poza macierzystego okręgu? Wtedy podbieraki, bezzadziory itd.
Krajówka/porozumienia dotycząca tylko łowisk specjalnych C&R?
Z wyłączeniem tych najbardziej atrakcyjnych łowisk i za nie tak trzeba dodatkowo płacić (swego czasu przykład Turawy)? Jak wtedy się odnaleźć który obwód jakie zasady...
Sam jestem zwolennikiem "wolności wędkarskiej", porozumień i najlepiej krajówki, tylko jak to zrobić żeby gospodarz nie traktował przybyszy jako intruzów
wrocek ma