Swoją przygodę z sumem przeżył Adam Borysiewicz z Głogowa. Wędkarz wybrał się nad Odrę w okolicach Głogowa z gruntówką. Zamiast leszcza, na zestaw skusił się sum. - Zbierałem się już do domu po nocnych połowach. Ryby przez ostanie dziesięć godzin brały raczej słabo - relacjonuje Adam Borysiewicz - zestawy, które postawiłem (grunt z kukurydzą i drugi na czerwone robaki) były bardzo delikatne. Łowiąc na Odrze zawsze
stosuję kołowrotki z wolnym biegiem.Tym razem, zmęczony nocną zasiadką i słabym żerowaniem ryb pomyślałem, że już raczej nic się nie wydarzy i wędki były "zapięte". - opowiada wędkarz - wstaję z krzesła żeby zacząć pakować sprzęt, a tu nagle wędka odjeżdża ze stojaków... chwytam dosłownie w ostatniej chwili za koniec kija. Kołowrotek "ryczy" no może bzyczy. I.. odjazd w nurt. W głowie zadaję sobie pytanie - Co to może być? Na końcu zestawu haczyk wielkości, może połowy paznokcia i trzy małe czerwone robaki... Drugi odjazd i zaczynam ''pompować''. Kolejny odjazd ryby....walczę ponad pół godziny. Po chwili patrzę i nie wierze... to sum!.. i to na taki zestaw! Wskakuje do wody bo jak zwykle kiedy potrzeba pomocy, żadnego wędkarza ani widu... i wreszcie jest! ... mój życiowy sum! ... Czujność i cierpliwość do końca zawsze się opłaca - kończy szczęśliwy łowca. Życiowy sum ważył 15,50 kilograma, przy długości 124 centymetrów i zgłoszony zostaje do konkursu na Rybę Roku w kategorii drapieżników.
Komentarze