Można zmienić statut. Odłowy kontrolne są konieczne, selekcja również. Tak niestety jest jak chcemy w wodach regulować skład gatunkowy. Moim zdaniem jest to błąd, szczególnie zarybianie gatunkami obcymi (a nawet inwazyjnymi) takimi jak karp. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy jak znaczący wpływ na ekosystem mają te działania (zarówno na biocenozę jak i na biotop). Tak więc należy prowadzić co pewien czas odłowy, ale w ilościach pozwalających na zbadanie stanu zdrowia, morfologii, anatomii i biochemii oraz do celów statystycznych, a nie w celu zarobkowym. Takie ryby mogłyby posłużyć nie do zarybiania, lecz do powiększenia puli genowej innych zbiorników. Takie doprowadzanie "świeżej krwi" może poprawić "jakość" potomstwa, ale może też spowodować spustoszenie w populacji przez przeniesione choroby i pasożyty. Dlatego też głównym celem odłowów kontrolnych powinno być badanie złowionych ryb przez osoby mające odpowiednie kwalifikacje.
PS.
Nie rozumiem jak można uznać za racjonalne działanie odławianie np. leszczy i krąpi, bo jest ich za dużo i karłowacieją. Lepszym rozwiązaniem, stosowanym w świecie i poprawiającym jakość wody, jest zarybianie rybami drapieżnymi, które zjadając będące w nadmiarze ryby żywiące się zooplanktonem (gł. małymi skorupiakami), zwiększają jego liczność. Zooplankton ten (różne oczliki, wioślarki, małżoraczki) żywi się glonami, sinicami, resztkami roślin i zwierząt zmniejszając trofię (żyzność), co spowalnia eutrofizację jezior. Za zjawisko to odpowiedzialne jest nie tylko zrzucanie ścieków do jezior i działalność rolnicza (nawozy sztuczne), ale również zachwianie piramidy ekologicznej - zaburzenie przepływu energii i obiegu materii przez nieodpowiedzialne działania ludzi (rybacy, prezesi, rolnicy itp.), którzy o przyrodzie niewiele wiedzą. Wiedzą natomiast jak wykorzystać ją do osiągnięcia zysków.